Odcinek 7 był w całości tym, za co kochałam „Młodego Papieża”, a czego do tej pory tak bardzo brakowało mi w „Nowym Papieżu”... pięknem tkwiącym w poruszeniu. Poruszeniu subtelnością tego, co w człowieku najbardziej kruche i dobre, autentycznością emocji, zderzeniem siły z bezradnością i ciszą. W drganiu ust Lenny’ego...
więcej