Oglądam teraz Better call Saul i obejrzałam ten odcinek, niesamowicie pociągnięta wszystkie wątki. Saul przedstawia się Waltowi z nazwiska McGill, a potem przy porwaniu nawiązuje do Ignacia i Lalo.
Powiedz mi jedno. Jak Saul klęczy i oni w kominiarkach stoją on mówi czy przysłał ich LALO... Przecież on już dawno nie żył. Saul przecież wiedział o tym.
Po prostu chodziło mu ogólnie o rodzinę Salamanca. W takich biznesach jak jeden odpadnie to przychodzi kolejny i się kręci dalej. Ja natomiast jestem zachwycony, że człowiek w zaledwie drugim sezonie niejako dowodzi, że ma w głowie już tak potężnie rozbudowaną historię. Z przyjemnością dowiedziałbym się jak powstawała ta historia i w jakich momentach ile autor miał w głowie. Bo oglądając ten serial wielokrotnie nie mogłem się nadziwić jak reżyser łączy wcześniejsze wątki z o wiele późniejszymi, jakby już na samym początku miał niesamowicie rozwiniętą historię. Jest to jeden z wielu plusów, no po prostu majstersztyk.