Film nie przedstawia nic poza niechęcią do obcych, a przyczyny tej niechęci nie wyjaśnia – to nie jest zaleta !!! (nie każdy musi wiedzieć o co w tym konflikcie Macedonia- Albania chodziło) jedna scena - facet przebity widłami, niewiadomo przez kogo (tylko podejrzenie) to za mało, dziadek zezwala na zabicie wnuczki – dlaczego aż takie zwyrodnienie ?
Piękne ujęcia macedońskich gór, świetnie dobrana muzyka to za mało wg. mnie, aby zachwycać się tym filmem.
Niestety przed seansem należałoby się nieco do edukować z historii konfliktów na Bałkanach, z kultury i obyczajowości tego regionu. Inaczej faktycznie trudno się ten film ogląda. Manchevski nie jest tak uniwersalnym w przekazie jak np. Kusturica.
Nic nie zrozumiałeś. Film nie jest opowieścią o wojnie albańsko-macedońskiej, a o wiecznych konfliktach międzyludzkich. Wiele razy padają w filmie zdania o tym, że wszystko to działo się i będzie się dziać na całym świecie: w Afganistanie, Bośni, Londynie (scena z baru) itd. Przesłanie filmu jest uniwersalne i dlatego szczegóły tego akurat konfliktu są najzupełniej zbyteczne.
Celem filmu nie było dociekać korzeni konfliktu (trwającego zapewne od zarania dziejów). Co do morderstwa, mieszkańcom wioski wystarczył właśnie (tylko) cień podejrzenia i to, że podejrzana była "obca". Dla mnie świetny film, miała być 8 ale za muzykę i plenery dodałem punkt.
Nie ma ma żadnego konfliktu etnicznego, który trwałby " od zarania dziejów".
Aczkolwiek konflikt albańsko-słowiański trwa od dosyć dawna, od 16 wieków, czyli od czasu najazdu Słowian na Bałkany, zamieszkane przez Ilirów zromanizowanych i Ilirów niezromanizowanych, czyli Albańczyków.