Według mnie fajna abstrakcja i duża doza ironii daje filmowi całkiem niezły odbiór. Jest oczywiście kilka scen które bym zmienił albo nawet wyciął, ale ogólnie jeśli chodzi o komedię, parodię osoby i ogólnego stylu państw ujętych w obrazie, to mnie to wszystko rozbawiło. Filmowi daleko do górnolotnego kina, ale według mnie godnie reprezentuje sobą gatunek. Mocne 7/10.
Po części to wina polskiego tłumaczenia. Wulgaryzmy na zachodzie, a wulgaryzmy u nas, to dwie różne bajki. Różnica kulturowa ( w tym przypadku nasza jest wyższa ), która powinna być przy tłumaczeniu zachowana.
Jeśli ktoś tłumaczy "fak dys" na "ćabej to", zamiast "chromolić to", to właśnie popełnia tego typu błąd. W starszych filmach tego nie ma, a obecnie coraz więcej tego syfu - czyli dosłownego tłumaczenia bez poprawki na uwarunkowania kulturowe.
W filmie jest bodaj tylko jedna scena, którą bym wyciął, resztę można było wyprostować tłumaczeniem, ale niestety nie zrobiono tego.
PS. Na Filmwebie nie można nawet cytować wulgaryzmów, nawet, jak się okazuje, obcojęzycznych. Stąd to "szyfrowanie".
Też wolałbym ten film bez kilku obleśnych scen, ale tłumacz mógł je złagodzić nawet o 90%, gdyby miał w głowie trochę oleju.
Ten amerykański humor waginalno-odbytniczy położył ten film. Mogli zrobić współczesną wersję "Dyktatora" a zrobili "American Pie: North Korea"
zgadzam się, był potencjał na świetną komedię, a wyszedł kolejny średniak z Sethem Rogenem.
Tak, ten film byłby dużo lepszy bez tej durnej wulgarnej paplaniny o dupie Maryni. Dałbym 6 ale za scenę rozwalenia Kima daję 7!