Ten film nie był ny taki genialny gdyby nie muzyka. Od kilku lat wracam do płyty ze ścieżką do tego filmu i za każdym razem słucham z zapartym tchem. Po za tym historia opowiedziana w filmie piękna. Faktycznie film nie dla każdego i trzeba mieć dzień, żeby go na spokojnie oglądać.
Nie tylko muzyka genialna, ale i zdjęcia. Gdyby na ekranie nie bylo widać dialogu między muzykami, śpiewakami, tancerzami, to całość bylaby zaledwie letnia. Na szczególną uwagę zasługuje scena, w ktorej występują Tomatito i Sheikh Al Tuni - "Flamenco Soufi". Zachwyciła mnie Al Caita swoim chropawym głosem i sposobem śpiewania, jakby z trzewi wyrywała swe piosenki. Emocje!
Fakt. Al Caita wprost miażdży serce. Kilka tygodni temu zaliczyłem Latcho Drom i przy okazji ponownie Vengo.