Film jest znakomity. Główny bohater jest fikcyjny ale jego postac wydaje sie byc zainspirowana dzialalnoscia dwóch autentycznych wielkich hierarchów Kosciola zyjacych w XX wieku. Kiryl Lakota do pewnego momentu zdaje sie być filmowym wcieleniem abp. Josifa Slipija - rzeczywistego metropolity lwowskiego obrządku greckokatolickiego (unickiego), ktory zostal przez Sowietów skazany na zesłanie na Syberię i który po 18-u latach uwięzienia został uwolniony i wyjechał do Rzymu. Po powrocie został mianowany kardynałem i do końca życia przebywal w Rzymie.
W postaci Kiryla Lakoty widac rowniez wiele podobienstw do papieza Pawla VI, ktory sprzedal swoja tiare papieska a srodki uzyskane z jej sprzedazy przekazal na potrzeby ubogich. Do Pawla VI jest wiecej podobienstw: otwartosc na zmiany, podroze poza Watykan czy tez motywy ekumeniczne.
Film bardzo wiernie oddaje watykanski ceremonial (szczegolnie polecam fragment od smierci papieza do wyboru nowego-bardzo wiernie i z duza dbaloscia o szczegoly oddaje procedure wyboru nowego papieza).
Film naprawde warty polecenia. Dzisiaj - z perspektywy tego co wydarzylo sie pozniej wydaje sie wrecz, ze film ten ma wymowe prorocza.
zgadza się! wart obejrzenia - zwłaszcza dzisiaj gdy tak łatwo zapomnieć że nawet w kościele fortuna kołem się toczy
Przed chwilą go zobaczyłem na TCM. Skakałem po kanałach jak to bywa podczas śniadania, a tu nagle patrze Anthony Quinn... i zacząłem oglądać. Co prawda nie od początku, od chwili zebrania konklawe, ale film wciąga i już na nic innego nie przełączyłem. Gra aktorska rewelacyjna, coś, czego się już w filmach współczesnych nie spotyka.;) Warty obajrzenia, zmusza poniekąd do refleksji (choćby osobą Telemonda i kosmicznego Chrystusa, nie wspominając o sprawch przyziemnych, jak kwestia komunistyczna). To odczucie, co do proroczej wymowy dziwne jest... bo rzeczywiście, jest to zapowiedź dialogu z komunizmem. Bardzo dobre kino.