Naprawdę komuś przyszło do głowy, żeby porównywać TO COŚ do "Czułych słówek"???? A główna bohaterka i jej gra - matko, co za zgroza....
Poza nawiązaniem do tytułu nic te filmy nie łączy. Nie rozumiem zachwytów nad tym filmem, może chodzi o to, że pokazana jest w kłamliwym zwierciadle Ameryka, w której wszystkim się dobrze powodzi i mieszkają w pięknych domach, choć połowa nie pracuje? Film jest szalenie płytki o starzejącej się kobiecie, która nie ma co robić z wolnym czasem, bo dzieci już podrosły, więc z nudów pije, bo nie ma co z sobą robić. A relacja z głównym bohaterem? Poprzedni facet ją zostawił, to sobie ją wziął. Żadnej szczególnej głębi nie ma w tym filmie. Tylko piękni ludzie, piękne domy, piękne samochody, krajobrazy itd...