powinien mieć świadomość, że został ukarany za to co zrobił, a nie tam takie przypadkowe...
Film przez dłuższą połowę był bardzo dobry,jednak w momencie morderstwa...szkoda nawet wspominać. "Gwałciciel,pedofil i stara ziemianka"
nie można mówić "dłuższą połowę" gdyż połowy zawsze są taki same. co najwyżej przez dłuższą część filmu.
mało powiedziane ! bieda z nędzą. Zero satysfakcji, żeby chociaż jakieś niedopowiedzenia były, wolna przestrzeń żeby można było wyobraźnię uruchomić, a tu nic, koniec, beton
Zgadzam się z Tobą w 100% niemniej jednak doradzam oznaczyć komentarz jako spoiler ;)
Film niezwykle rozczarowujący, zaczynał się obiecująco, ale potem tylko rozczarowanie i wściekłość. Nie przekonywała mnie ani rozpacz rodziców, ani wątek kryminalny. Wydawało mi się, że w tym filmie będą poruszone dwa wątki-trauma rodziców, rozpacz (zadawanie pytań, żal do losu, wspominanie dziecka, szukanie winnego, obsesyjna chęć zemsty, wywrócenie życia rodziny do góry nogami, bestialska śmierć powoduje, że nic już nie będzie takie jak dawniej) i wątek kryminalny (powolne dochodzenie do mordercy, a nie podejrzenia na podstawie niewyraźnego zdjęcia sąsiada), oburzenie niewyobrażalną zbrodnią.
Jakoś nie pociągała mnie wizja nieba, mogli chyba pokazać coś ciekawszego niż pole ze słonecznikami.
Wszystko mordercy uszło na sucho, zakończenie beznadziejne, a przekaz filmu pt. "Stało się, życie toczy się dalej" w ogóle mnie nie przekonuje.
Ja myślałam, że detektyw rozpozna że to sąsiad po tym że domek dla lalek będzie identycznie udekorowany jak dom głównej bohaterki ale zda sobie z tego sprawe dopiero pod sam koniec filmu na przykład.
Właśnie,dość tępy detektyw...Nie wiadomo też (dla nas,widzów) czy ciała innych ofiar Georga zostały kiedykolwiek odnalezione,czy powiązano je ze sobą...i kiedy dusze będące między niebem a ziemią będą mogły poczuć się wolne i iść dalej (czyli do nieba)...Początkowo myślałam że zostaną tam dopóki nie rozwiąże się zagadka ich śmierci,lub chociaż odnajdą ich ciała...ale nie...
Mnie się końcówka osobiście spodobała, nie zawsze musi być na końcu filmu że morderca zostaje odnaleziony. Po za tym tak czasem w życiu bywa.
RaiderRex , po pierwsze nie zdradzaj co jest w filmie w temacie który nie jest oznaczony jako Spoiler! po drugie to nie była kropla wody, albo masz sklerozę, albo bardzo poważne problemy ze wzrokiem, albo nie oglądałeś i znasz ten film tylko z opowieści..
ej... przecież on (RR) żartował ! a końcówka naprawdę do kitu. Ja rozumiem, że film nie musi dawać satysfakcji (bo życie jej nie daje), ale niech zostawi przestrzeń do myślenia, wyobraźni. A może w sumie masz rację, to też życie, a odbiór filmu zależy od oczekiwań widza w danym momencie
(uwaga - może być spojler) Przecież policja wszczęłaby pościg za nim. W końcu radiowozy stały już pod jego domem (po tym jak siostra Susie wręczyła babci te notatki mordercy, a ta potem zapewne policji). To, że spadł ze skarpy, to po prostu karma go dopadła, los się od niego odwrócił. Planował, jak podejść Lindsey (siostrę Susie), ale ta mu się wymknęła, okazała zbyt inteligentna na jego metody (to raczej ona wzięła sprawy w swoje ręce, wyprzedziła go o krok) i od tej pory wszystko zaczęło mu się sypać. W zasadzie to już wcześniej - od sytuacji z ojcem w ogrodzie, gdzie budował tą pułapkę i ojciec dostał kolejny "sygnał" (róża) od Susie. A tuż przed wypadkiem kolejna potencjalna ofiara też mu stanęła okoniem i to go zbiło z pantałyku. Dosłownie ;). Jego wypróbowane metody, modus operandi ('chodź, coś ci pokażę') przestały działać. Bardzo dobrze, że zakończenie jest takie inne niż wszystkie ograne. Choć mnie osobiście co innego nie daje spokoju. Mianowicie, jak dusza Susie na chwilę przed wstąpieniem do nieba na powrót materializuje się na Ziemi w ciele tej drugiej laski, tylko po to, żeby skosztować pocałunku pierwszej miłości. Nie wiem, jaki był w tym cel. Bo trochę czujność tej dziewczyny w tamtym momencie została uśpiona, a wyraźnie miała jakieś przeczucie (co do tego sejfu?). Ale skoro policja trafiła na trop mordercy, to być może po skojarzeniu faktów dziewczyna albo ten pracownik złomowiska zeznaliby, że sprawca u nich był z podejrzanym przedmiotem. Inaczej rodzice nie zaznaliby spokoju, nie mogąc pochować córki.
Tak czy inaczej zakończenie bardzo dobre. Mordercę spotkała adekwatna kara (szkoda, że tak późno, ale opieszałość policji w pewnych sprawach jest dużo gorsza). Co to dla niego byłaby za kara, gdyby przesiedział w więzieniu 25lat ( a potem wyszedł i dalej mordował) czy nawet dożywocie, czytając książki, mając wikt i opierunek, dach nad głową, mógł dalej w celi budować w spokoju domki dla lalek itp.; dla niego to pikuś, podobne życie, w izolacji, samotnicze, prowadził na co dzień. Poza tym nie wiadomo czy zostałby w ogóle skazany, a już na pewno nie na karę śmierci (bo czy notes może służyć jako wystarczający dowód w sprawie o morderstwo? może i może, nie znam się, ale na dobrą sprawę nie było innych dowodów; to lata 70.-brak badań DNA, odciski palców zatarte). A tak spotkało go to, na co zasłużył.
a właśnie, że końcówka świetna, bo inna niż wszystkie, nie trzymająca się schematów, nieprzewidywalna
No co ty, przecież obywatele domagają się krwi i pokajania mordercy!
Najlepiej byłoby przecież, gdyby Harveya dopadła banda równych wypaczonych psychopatów i zrobiła rzeźnię rodem z Hostela, a po kilkugodzinnych torturach i zrozumieniu swoich błędów, rozpaczliwym błaganiu o śmierć ze łzami w oczach - wreszcie zakończyliby męki mężczyzny czystym ciosem maczetą w szyję... poturlałaby się głowa... krew ładnie obryzgałaby ściany...słychać byłoby głuchy łoskot martwej reszty ciała spadającej z madejowego łoża...
Czy takie zakończenie zadowoliłoby społeczeństwo? Oczywiście :)
A tak serio, zakończenie było świetne, nieprzewidywalne i dobrze że bydlak zakończył przedwcześnie swój nędzny żywot, zresztą o kilka niewinnych istnień za późno..
ale zakonczenie moglobyc gorsze, np: pokajal sie, przeprosil a rodzina grzecznie my wybaczyla, po czym ze lzami w oczach padli sobie w ramiona a nastepnie przyjechala policja i wziela skruszonego, ktory z pokora sam sie przyznal i ja wezwal, po czym udal sie na zasluzona pokute
Takie zakończenie byłoby najgorszą z opcji, ale na szczęście twórcy za bardzo zdemonizowali mordercę, by taki scenariusz przeszedł.
"powinien mieć świadomość, że został ukarany za to co zrobił"
Film opowiada o życiu po śmierci. Chyba jasne, że się dowie, gdy będzie po drugiej stronie.
też mnie rozczarował film a zwłaszcza końcówka. Tak poprostu dali mu uciec a potem sopla na niego spadła i wpadł w przepaść.No beznadzieja. wogóle film troszkę nudny. I zastanawia mnie fakt skąd w opisach i recenzjach jest, że brutalnie zgwałcona i zamordowana bo w filmie chyba nigdzie nie padło stwierdzenie o podtekście seksualnym. No chyba, że nie wróciłam uwagi. Ale chyba je tylko mordował.
O Florze Jernandez, jednej z ofiar: "(...)"chciał tylko ją dotknąć", ale zaczęła krzyczeć (...)"- wydaje mi się to odpowiedni cytat-odpowiedź.
naciągane na siłe.
może chciał tylko obmacać a że zrobiła wrzasku to straciła żywot by nikt się o tym nie dowiedział
Dał bym 8 ale to zakończenie rzeczywiście hujowe. Mogli pokazać jakiś przedsionek piekła do którego trafia zwyrodnialec i co go tam czeka na wieczność
Dokładnie, jak już tak rozbudowali ten temat nieba i "pomiędzy niebem i ziemią", mogli choć przez moment porozwodzić się na temat dalszej egzystencji Harveya w piekle.
"powinien miec swiadomość że został ukarany za to co zrobił" znaczy Pan lubi sztampowe zakończenia ? Już dosyc było takich co dokonali zbrodni a potem dożyli kary
film średni w porównaniu do książki, bardzo ubogi jeśli chodzi o treść. wiele wątków nie zostało w ogóle rozwiniętych, przez co film traci na wartości. Za to Harveya w piekle w książce nie było, ponieważ jednak wątek przeżyć Susie był najważniejszy. A tak nawiasem mówiąc, to na końcu nie skończyło się tylko na pocałunku :)
W zakończeniu filmu morderca miał...po prostu odejść. Po pierwszych pokazach prasowych widzowie zaczęli wyć, że tak być nie może i Jackson dokręcił tę żałosną końcówkę, gdzie chłop ginie. Gwóźdź do trumny dla tego gniota.
Ja nie dokończą rozumiem celu takiej końcówki.
Jeżeli to miało być rodzajem karmy, to niezbyt trafiona, to moim zdaniem nagroda z tym co przeżyję za życia. Równie dobrze mógł zostać nieznaleźony to wywołał by podobne emocje.
Oryginalność ? Dla mnie nie specjalnie .
Może ktoś ma jakąś teorię ? Ktoś wyczuł w filmie drugie dno by móc nazwać go arcydziełem .
Sam film nie specjalnie mi się spodobał.
Sopel spadający na Harveya to miała być aluzja do tego że Susie pomściła swoją śmierć - w książce rozmawiała z siostrą w jaki sposób by kogoś zabiły tak żeby uniknąć złapania i Susie powiedziała że użyła by sopla bo on się rozpuści i nie będzie dowodu. Więc sposób w jaki Harvey zginą w filmie jest świetny.
Abstrahując do doszukiwania się oznak arcydzieła - każdy film będący adaptacją książki ma swoje niedociągnięcia - zakończył się świetnie. Śmierć mordercy nie powinna być szczęśliwym zakończeniem, gdyż zło które wyrządził nie zostanie przez nie zmazane. Nie jest to też przekłamanie i dramatyzowanie na potrzeby filmu. Wiele morderców nie zostało do dziś złapanych a mordowali dziesiątki lat temu, więc jego ucieczka i brak procesu o morderstwo też jest rzeczywiste. Tak samo jak brak kompetencji policjantów i detektywów.
Wydaje mi się że film osiągnął to co miał na celu - nakłonić ludzi do myślenia.