Wielka miłość, wyjechali i wbrew wszystkiemu wreszcie są razem, ale już za granicą, po krótkiej
rozmowie, ona stwierdza, że ich związek nie będzie tym, czego on oczekuje i... się rozstają? No
super! I po kilkudziesięciu latach płacze, wspominając tę "wielką" miłość? Gdzie tu logika?
fakt.. takie glupoty tylko w filmach i ksiazkach.. dlatego czytam i ogladam juz coraz mniej, dziwiac sie jak taki J.Irons.. majac bezpieczenstwo finansowe itd.. przyjmuje takie role.. zamiast szukac i szukac i szukac.. by zagrac w czyms dobrym..
Po pierwsze to bardzo dobra ekranizacja truuudnej powieści, a taką końcówkę wymyślił Mercier. A poza tym, wydaje mi się, że ty adaggio nie bardzo wsłuchałeś się w uzasadnienie wyboru Estefanii. Proponuję przeczytać jednak książkę, bo ani ona, ani film nie jest tanim romansem- więcej, nie jest żadnym romansem. Swoją drogą też nie wyobrażam sobie życia z Prado, on nie umiał myśleć ( w sensie troszczyć się) o drugim człowieku.
Nie wiem, czy będę miała czas przeczytać książkę, pewnie w niej jest to rozstanie jakoś uzasadnione. Niestety, film tego nie pokazał. Nastrój, atmosfera filmu jak najbardziej na tak. Lubię J. Ironsa w takich spokojnych, nostalgicznych rolach :)
Zgadzam się, to najbardziej niezrozumiały fragment filmu. Ona się w nim zakochuje, marzy o nim, zostawia dla niego swojego narzeczonego, ucieka z nim za granicę. A kiedy wreszcie są razem, mówi mu że nie chce z nim być :P
Ale Ty to upraszczasz czlowieku...ale to krotkowzroczne i przyziemne...nic nie jest tak naprawde tylko biale lub czarne...
Dokładnie! Lepiej bym tego nie ujęła ^^ Liczyłam po cichu, że coś jej jednak zrobi, a ten ją jeszcze odwiózł.