Niezły mroczny klimat, ciekawa muzyka (z wyjątkiem utworów śpiewanych przez Connelly), ale...
- fabuła filmu opiera się na czymś, co jest zaledwie zarysem dobrego pomysłu. Brak tu jakichkolwiek konkretów, szczegółów;
- gra aktorów jest po prostu nudna, nieciekawa, słaba. Jedynie Hurt wypadł w miarę dobrze;
- te moce wyglądają beznadziejnie.
Ocena w rankingu moim zdaniem mocno zawyżona. Ode mnie 6/10.
Tylko Hurt? A o Rufusie Sewellu nie zapomniałeś? Przecież jest najwyraźniejszą (główną) i najlepiej przedstawioną postacią w tym filmie. Nie czepiałbym się obsady za bardzo, tylko końcówka (pojedynek) wypada trochę słabo.
Co do fabuły, to chociaż od początku (niby) wszystko wiemy, to towarzyszymy głównemu bohaterowi w odnajdywaniu jego tożsamości i wspomnień, w odkrywaniu tego, co i jak, staje się on nam naprawdę bardzo bliski. Co do tych "mocy", jak je nazywasz, nie czepiałbym się zbytnio.
Tak w sumie jedyną wadą (moim zdaniem) jest scena pojedynku, która burzy dobre wrażenie i sprawia, że zamiast 9/10 można filmowi dać 8/10. Nie czuję, żeby czas spędzony przeze mnie na oglądaniu "Mrocznego miasta" był stracony. Przeciwnie - oglądałem ten film już kilka razy i wcale mi się nie znudził. Wciąż odkrywam coś nowego.
"A o Rufusie Sewellu nie zapomniałeś? Przecież jest najwyraźniejszą (główną) i najlepiej przedstawioną postacią w tym filmie."
Tym gorzej dla filmu, że w głównej roli został obsadzony kiepski aktor.
"Co do fabuły, to chociaż od początku (niby) wszystko wiemy, to towarzyszymy głównemu bohaterowi w odnajdywaniu jego tożsamości i wspomnień, w odkrywaniu tego, co i jak, staje się on nam naprawdę bardzo bliski. "
Co niby wiemy? Na początku nic nie wiemy. Film zaczyna się jak któraś z części "Piły" (Swoją drogą twórcy "Saw" chyba nieco zaczerpnęli z "Dark City"), później pojawiają się naziści ;) z nadprzyrodzonymi mocami, dalej nasz bohater odkrywa, że i on niejedno potrafi, zaś dopiero pod koniec odsłonięte zostają wszystkie karty. Problem w tym, że to troszkę za mało. Nie wiemy, jak to się wszystko zaczęło, w jaki sposób, w jakich okolicznościach, itp. "Mroczne miasto" to taki kawałek większej, znacznie ciekawszej historii. Gdyby twórcy tego filmu nieco bardziej się wysilili, ewentualnie nakręcili jakiś prequel, od razu całość nabrałaby jakiegoś sensu.
"Co do tych "mocy", jak je nazywasz, nie czepiałbym się zbytnio."
Nie wiem, jak nasi przetłumaczyli "tune". W każdym razie główny bohater podczas "strojenia" wyglądał jak nietoperz z kreskówki. Głupota totalna.
Jeśli powyższe błędy/wady tobie nie przeszkadzają, ok. Ja jednak mam nieco większe oczekiwania względem tego typu produkcji.
Jeślli dalej twierdzisz ze Rufus to kiepski aktor obejrzyj jego role w Człowiek z wysokiego zamku.EOT
Zgadzam się całkowicie. Wydumane i nielogiczne w tylu momentach, że szkoda gadać...
Zgadzam się. Klimat niesamowity, sceneria super. No, ale fabuła i gra aktorska pozostaje wiele do życzenia. Ale rola doktorka świetna :)