Zdecydowanie numer jeden z całej trylogii i całkowicie dla mnie nie jest zrozumiałe dlaczego jest najmniej znanym. Zarówno Czerwone sorgo jak i Zawieście czerwone latarnie zrobiły większe wrażenie na krytykach, być może dlatego, że Ju Dou jest najmniej ocierającym się o to co w tej trylogii najwazniejsze, roli kobiety w chińskiej kulturze i społeczeństwie. Ten film jest mocny, ale jednak nieco abstrakcyjny, najmniej realny. Tak czy inaczej wgniata w fotel, widać, że reżyser chciał się "wyżyć" i wyciągnąć z konwencji ile się da.