Po pierwsze - nie sądziłem, że komedia zrobiona w 2012 roku mnie rozśmieszy! Zwłaszcza jeśli
reprezentuje humor niebezpiecznie blisko - tfu - Sandlera itp. Ale o dziwo śmiałem się jak dziki! Te
teksty, te zabawy schematami, te durne sytuację, ale przede wszystkim - ta chemia między
bohaterami (której - o dziwo - w 2012 roku udało się uniknąć wiadomych podtekstów), będąca
zasługą aktorów. I tu przechodzę do drugiej niespodzianki. Otóż przekonałem się, że Channing
Tatum - który do tej pory był dla mnie bardziej drewniany niż Pinokio i obsadzany głównie ze
względu na ładną buźkę - naprawdę potrafi grać i - co więcej - być śmieszny. Ode mnie 8/10 i
czekam na kontynuację.
Nie ma się co stresować. Koleś daje maksymalne oceny filmom, które widziały w sumie 3 osoby i myśli, że jest taki fajny - niszowy :).
Co do Tatuma przekonałem się do niego po obejrzeniu tego filmu wcześniej nie mogłem go zdzierżyć ,a sam film 8/10
Gdy go polecałem znajomym było mi wstyd bo to samo powiedzieli jak może mi sie podobać takie american pie czy jak to sie tam pisze ale to jest zupełnie coś innego niby te same tematy itp ale to jest po prostu SMIESZNE:P